Juliusz Krzyżewski

Juliusz w Podkowie Leśnej w 1937 roku

Juliusz w Podkowie Leśnej w 1937 roku (arch. rodzinne, wszelkie prawa zastrzeżone)

Juliusz Walerian Krzyżewski syn Bohdana Feliksa Krzyżewskiego i Anny Ehrenkreutz urodził się w Łomży 28 stycznia 1915r. Kilka pierwszych miesięcy swego życia spędził w mieście swego urodzenia, a następnie matka wraz z synem wyjechała do Chrystyniówki koło Kijowa, gdzie znalazła dobrze płatną pracę w cukrowni „Wierchniaczka”.  Były to czasy I wojny światowej i ojciec małego Juliusza –Bohdan w listopadzie 1914 roku został wcielony w szeregi armii rosyjskiej, która umożliwiła mu ukończenie petersburskiej szkoły podchorążych rezerwy przy lejb-gwardii wołyńskiego pułku i uzyskał tam szlify oficerskie. Niedługo dane było Bohdanowi służyć w obcym wojsku, gdyż na wieść o powstaniu Legionów Józefa Piłsudskiego zdezerterował i poprzez Japonię i Stany Zjednoczone ruszył do punktu rekrutacyjnego do Piotrkowa. Matka więc zmuszona była  sama wychowywać Julka, który własnego ojca nigdy nie zobaczył na własne oczy. Tym bardziej, że jego ojciec pod koniec 1918 roku ponownie zaciągnął się do wojska, tym razem polskiego, do 8. pułku ułanów stacjonującego w krakowskich Rakowicach i w maju 1919 roku poległ w walce w czasie zagonu kawaleryjskiego  2 dywizjonu na Ołykę. We wczesnych latach dwudziestych ub. wieku matka zdecydowała się oddać Juliusza pod opiekę stryjostwa Eweliny i Zdzisława Krzyżewskich i tenże zamieszkał z nimi najpierw  w Warszawie, a później w Podkowie Leśnej. W tym czasie, podróżując kolejką dojazdową poznał Jarosława Iwaszkiewicza mieszkającego w pobliskim Stawisku i rozpoczęła się znajomość rzutująca na całe jego dorosłe życie. Wówczas jednak rodzina nie mogła sobie poradzić z temperamentem chłopaka i postanowiono zdyscyplinować go wysyłając w 1930 roku do Korpusu Kadetów nr 2 w Chełmnie. Rozwiązanie to wydawało się zadawalające dla wszystkich, gdyż w międzyczasie matka Anna poznała pana o nazwisku Fabuszewski i wyszła za niego za mąż. Niestety pobyt Juliusza w Chełmnie zakończył się niespodziewanie jego relegowaniem i w trybie awaryjnym rada familijna postanowiła umieścić go w krakowskim Konwikcie Pijarskim. W Krakowie poznał Marię Piotrowską, swoją przyszłą żonę i fascynacja jej osobą zapoczątkowała  nowy etap w jego twórczości .

Od tego momentu możemy mówić o Juliuszu Krzyżewskim jako poecie. Zrazu pisał do szuflady, ale pilnie i bardzo regularnie dzielił się swymi dokonaniami z Iwaszkiewiczem. Większość utworów to liryki miłosne poświęcone „Marii Ukochanej”, „Kochanej Marii”, „Mary”, czy też „Marysi-Dobrej Żonie”. Do tych utworów należy też zaliczyć „Pocałunek” i wiele innych, których mnogość bez wątpienia jest imponująca. Zasypywał tą twórczością swego starszego przyjaciela Jarosława i dziwił się, że ten nie zawsze ma czas, by mu odpowiedzieć na poprzednią korespondencję. Wówczas też w jego wczesnej twórczości pojawiają się nuty poważne, świadczące o szybkim dojrzewaniu poety, o jego przemyśleniach nad istotą życia i szarością ludzkiej egzystencji. Do takich właśnie utworów należy m.in. „Ballada o człowieku”, czy też „Ludzie”. Jarosław Iwaszkiewicz w aneksie do „Alei Przyjaciół” pisząc o ówczesnej poezji Juliusza sformułował taką oto myśl: … zawiera ona „humor, zadumę, liryczny chaos, z którego raz po raz wyłaniał się jak jakiś kwiat, zwrot prawdziwej poezji. Jedna rzecz przyszła bardzo prędko: doskonałe opanowanie formy wiersza, nadanie mu prawdziwej wirtuozowskiej zręczności, giętkości, zrozumienie istoty rytmu…” Juliusz Krzyżewski oficjalnie zadebiutował 15 kwietnia 1935 roku w piśmie młodzieży szkolnej „Kuźnia Młodych” wierszem „Słowacki”. Ten sam utwór ukazał się w „Tygodniku społeczno-politycznym nr 16. Tam też zamieścił inny swój wiersz mówiący o Polsce, o której zapomnieć nie można. Czytając ten utwór słyszymy bardzo wyraźny apel poety o pamięć o Ojczyźnie; że mamy ją tylko jedną, że nie wolno jej opuszczać w potrzebie, frymarczyć nią, ani rozmieniać na drobne. Wczesne utwory takie jak „Tratwy”, „Cieniom Ojca” czy „Do Cezarego Baryki” zamieszczał bezpłatnie, ale jednocześnie publikacje te dawały mu przepustkę do innych pism, bardziej ambitnych takich jak np. „Kurier Literacko-Naukowy” czy „Skamander”. Pierwsze dorosłe wiersze Juliusza wyszły spod jego ręki, gdy miał 19 lat. (W tym samym wieku zaczął pisać jego ojciec Bohdan). Wiersze te, to próba zmierzenia się z niedawną przeszłością, to przypomnienie rodzinnego miasta i Warszawy, którą pokochał, to wreszcie afirmacja ojca i jego śmierci.

Juliusz w okresie młodzieńczym

Juliusz w okresie młodzieńczym (arch. rodzinne, wszelkie prawa zastrzeżone)

Juliusz w wieku ok. 20 lat

Juliusz w wieku ok. 20 lat (arch. rodzinne, wszelkie prawa zastrzeżone)

„ – Ojcze, jeśli to prawda, że umarli żyją,

to znajdziesz wieść o sobie w piersi mej zamkniętą,

a ten anioł, co z powiek mi ulata biały,

to pewnie usta twoje, współotwarte słowa,

którym błogosławiłeś dzień urodzin moich”

Wygnanie, najpierw do Chełmna, a później do Krakowa zakończyło się dla Juliusza jesienią 1933 roku. Powrócił wówczas do stolicy i w liście do Iwaszkiewicza skwitował ten fakt następująco: „Tym razem, to nie mnie wyrzucili, a ja porzuciłem pijarów, nie mogłem już dłużej wytrzymać w takim chamskim otoczeniu”. W listopadzie tego roku podjął naukę w gimnazjum w Warszawie, które ukończył w 1935 roku uzyskując maturę. Rok później Juliusz rozpoczął szkolenie wojskowe w Grudziądzu w elitarnym Centrum Wyszkolenia Kawalerii, aby po ośmiu miesiącach, po zakończeniu edukacji otrzymać przydział do 5. Pułku Ułanów Zasławskich. Jednocześnie czyni starania o pracę w Polskim Radiu, którą rozpoczyna w kwietniu 1939 roku wykonując obowiązki inspektora programu. Na Zielnej Juliusz zaprzyjaźnił się z Jeremim Przyborą, który wówczas był spikerem radiowym. I tu ciekawostka. To właśnie Juliusz Krzyżewski, zamiast Jeremiego odczytał 1 września 1939 roku pamiętne orędzie do narodu prezydenta Ignacego Mościckiego.

Willa na Górce w Podkowie Leśnej

Willa na Górce w Podkowie Leśnej, przy ul. Bobrowej (w budowie). Miejsce zamieszkania Juliusza na początku lat 30 -tych XX w (arch. rodzinne, wszelkie prawa zastrzeżone)

W odpowiedzi na apele władz nawołujące obywateli do wstępowania w szeregi wojska, w związku z wybuchem konfliktu wojennego, podchorąży Juliusz Krzyżewski zdecydował się rzucić dotychczasowe zajęcie i odpowiedzieć na wezwanie. Ruszył w kierunku wschodnim naszego państwa. Koło Wołomina natknął się na oddział kawaleryjski generała Bułak-Bałachowicza, do którego na krótko wstąpił, a następnie trafił do swojego 5. pułku Ułanów Zasławskich. Szarżę tego oddziału uwiecznił w wierszu, którego fragment poniżej zamieszczam:

„Na przełaj przez pola , ścinając jak kosą

kopytem podkutym traw pióra i rosę,

w tumanie kurzawy, jak w burce rozwianej,

szarżuje Pułk Piąty Zasławskich Ułanów.

Proporce jak ptaki na grotach lanc niosą

kropelki żywicą pachnące- łzy sosen,

co gną się za pułkiem, sklepienie wiążące

w kościelnych organów filary grające…”

Po klęsce wrześniowej i kilku miesiącach wspólnego z matką  Anną Fabuszewską zamieszkiwania w Międzylesiu k. Warszawy, na wiosnę 1940 roku Juliusz wraz żoną Marią Stanisławą  i córeczką Anną Ewą (młodzi zawarli związek małżeński 30 kwietnia 1938 roku, a córka urodziła się 7 lutego 1939 roku), postanowili wyjechać do Chrzanowa do matki Marii – Stanisławy Piotrowskiej. Okazało się, że trafili w jeszcze gorsze warunki mieszkaniowe, niż mieli dotychczas. W jednym pokoju mieszkało 7 osób, a potrzeby naturalne trzeba było załatwiać na podwórku. W Chrzanowie  Juliusz nie potrafił ani znaleźć sobie pracy, (korzystał więc z renty teściowej), ani też skupić się na tyle, by zacząć tworzyć. Na krótko powrócił do stolicy, a potem ponownie znalazł się w Chrzanowie i pod koniec października 1941 roku podjął pracę w fabryce Bata w Chełmku. Praca na akord i reżim wojenny w zakładach były na tyle wyczerpujące, że jego frustracja zaczęła przybierać rozmiary niepokojące. Jednakże z tego okresu pochodzi wiersz pt. „Z wiosny 1942”, z którego dowiadujemy się, w jaki sposób trudy codziennej wegetacji z poety uczyniły robotnika. Ponowny samotny wyjazd do Warszawy kończy w jego życiu epizod chrzanowski i otwiera okres następny, naznaczony miłością do innej kobiety, płodnością na niwie poetyckiej i śmiercią w Powstaniu Warszawskim. Jednakże córkę Haneczkę, (bo tak Ewa była nazywana w rodzinie) kochał najbardziej, czemu, m. in. dał wyraz w wierszu „Do córeczki”:

„Córeczko moja maleńka, ja bym ci grał najcudniej

same tylko piosenki kolorowe, fantastyczne

słowa, słodkie jak daktyle i ciepłe jak południe,

gdy słońce stoi wysoko u okien twych – lecz milczę,

bo, widzisz, boję się, że ty byś chciała coraz więcej,

że zabłądziłabyś oczami w te gwiazdy i wiersze,

że wszystko to, co w jednej się tylko mieści piosence,

porwałoby cię ode mnie w niepowrotną już przestrzeń…”

Pobyt w Warszawie spowodował zmianę nastroju Juliusza. Zaczął wreszcie więcej pisać, snuł plany wznowienia współpracy z Radiem, nawet wiersz „Latarnia morska”, jak wspominał Piotr Mitzner,  miał w brulionie podtytuł: „Do tła muzycznego”. Zaczął też podpisywać umowy na swoje wiersze. Pierwszą, w 1943 roku, sfinalizował ze Zbigniewem Mitznerem na poezje , które miały się ukazać po wojnie w wydawnictwie „Wisła”. Kolejna umowa dotyczyła poematu „Czar”, opiewała na 7 tysięcy złotych i została podpisana z Władysławem Ryńcą na kilka tygodni przed śmiercią autora. Dobra passa Juliusza nie tylko poprawiła mu humor i przywróciła nadzieję na przyszłość, ale też podbudowała  finansowo rodzinę. Wszystko zaczęło się lepiej układać, żona daleko, a warszawskie przyjemności blisko. Jeremi Przybora w książce „Przymknięte oko opatrzności, Memuarów część II”,  opisuje  dwa romanse Juliusza. Wspomina o fascynacji przyjaciela tajemniczą dziewczyną o imieniu Neni i o Krystynie. Tej ostatniej, którą prawdopodobnie poznał jeszcze w czasie swojego pierwszego wyjazdu do stolicy, poświęcił nawet kilka utworów poetyckich. Oto fragment jednego z nich:

„Z tobą spokojny jestem i ufności pełen,

Krystyno, żony mojej niewidoma siostro,

choćbym padał znużony pod smutną twą postać,

bez nadziei, jak pada twórca przed swym dziełem.

Nie patrzysz na mnie okiem, które moje dłonie

rozpoznało w ciemności niepewnym dotykiem,

ale widzisz jak klękam przed tobą i z krzykiem

podnosisz mnie w ramionach i przypadasz do mnie”.

Krystyna Jastrzębska była doskonale rokującą pianistką, która po wojnie została dyrektorem Szkoły Muzycznej w Gdańsku. Miłość do tej kobiety przysłoniła Juliuszowi  żonę Marię i ponurą, okupacyjną, chrzanowską egzystencję. Z Krystyną mógł się czuć swobodnie, bo „nadawali na tej samej fali”. Kto wie, czy to właśnie jej otoczenie nie zradykalizowało Juliusza na tyle, że zdecydował się wstąpić do Armii Krajowej i wziąć udział w powstaniu. Wówczas niedoścignionym wzorem dla poety stał się jego starszy kolega kapitan Lucjan Fajer ps. „Ognisty”  działający w konspiracji w oddziale „Łukasiński”. W czerwcu żołnierzem tego oddziału został także Juliusz. Gdy wybuchło powstanie, wraz z kolegami z dyonu 1806, który  organizacyjnie wchodził w skład „Łukasińskiego” stawił się na  ulicy Burakowskiej. Ponad pół setki strzelców konnych spieszonych, rozpoczęło swoją batalię powstańczą walkami na Młynarskiej, Działdowskiej i Górczewskiej. Pierwsze straty odnotowano na ul. Stawki, gdzie w wyniku ostrzału z pociągu pancernego  poległo czterech jego kolegów. Szóstego dnia walk komendę nad oddziałem objął porucznik Bronisław Kalinowski ps. „Piotr” i poprowadził oddział na Stare Miasto. Kwatery zajęli najpierw na Długiej, a potem na Hipotecznej, ale nie wiemy gdzie walczyli. Sytuacja zmieniła się 12 sierpnia, gdy zostali skierowani do obrony klasztoru Panien Kanoniczek na ulicy Bielańskiej i pobliskiej świątyni pod wezwaniem św. Andrzeja.  Bezustanne walki o ten kościół, a następnie o każdy pozostały po nim kamień, uczyniły z obu obiektów redutę nie do zdobycia, która odpierała ataki Niemców przez 15 dni. Naoczny świadek  walk , Zdzisław Umiński w swojej książce „Kanoniczki  1944”, oceniał siły przeciwnika w drugiej dekadzie sierpnia w tym rejonie na 500 żołnierzy, a obrońców określił słowem „garstka”. A ta garstka, od 19 sierpnia, to byli pojedynczy powstańcy okopani w ruinach, ginący jeden po drugim. 26 sierpnia 1944r. przyszła kolej na Juliusza Krzyżewskiego, który zanim poległ z pełną świadomością, podobnie jak jego ojciec, oczekiwał na śmierć broniąc do końca swego stanowiska ogniowego.  Pisząc o Powstaniu Warszawskim, jednym tchem wymieniamy żołnierzy-poetów: Baczyńskiego, Gajcego, Stroińskiego, niestety zapominając o Krzyżewskim. Czy w takim momencie można przeprowadzać analizy poetyckie i oceniać stopień osiągniętej doskonałości? Czy śmierć jednego poety różni się od śmierci innego? Jarosław Iwaszkiewicz w swoich „Odach Olimpijskich” tak opisał sam moment śmierci przyjaciela:

„Oto nadchodzi piękny, podobny do Aresa, smukły jak topola,

Juliuszu,

kiedyś mi oddał wiersze, żonę i córeczkę,

abym się nimi opiekował,

zanim ty nie wstaniesz z mogiły,

nie wyjdziesz z kościoła,

w którym kula ugodziła cię w środek czoła”.

Juliusza Krzyżewskiego pochowano najpierw w ruinach kościoła, a następnie w październiku 1945 roku zwłoki ekshumowano i przeniesiono do grobu rodzinnego na Powązkach, (kwatera Y/85, rząd 5, grób 13/14 i 17/18). W czasie ekshumacji przy szczątkach odnaleziono wiersze powstańcze. Niestety nie wiadomo co się z nimi stało, a i tak ich stan był podobno tragiczny, o czym zaświadczali uczestnicy tej smutnej uroczystości. Piotr Mitzner uważał, że po prostu zabrakło wówczas porządku i elementarnej staranności w tych czynnościach. Dlatego Juliusza Krzyżewskiego znamy tylko z jego wcześniejszej, przedpowstaniowej twórczości, która ujrzała światło dzienne dopiero w 1978 roku i w wyborze została ujęta w tomiku wierszy ze wstępem Jarosława Iwaszkiewicza. Brak staranności jednakże wykazali również, wiele lat później, autorzy  biogramu Juliusza zamieszczonego w Encyklopedii Powstania Warszawskiego, w którym czytamy:

[…] lat 30, wachmistrz pchor. Stare Miasto, zgr. „Kuba-Sosna-Róg”, bat. „Czarnieckiego” („Gozdawa”). Poległ 26.08.1944 r.-Kanoniczki-1.

Dementujemy: Juliusz Krzyżewski zginął mając 29 lat, a nie 30. Walczył w zgrupowaniu „Kuba-Sosna-Róg”, bo jego oddział „dywizjon 1806” wchodził na Starym Mieście, wraz z oddziałem „Łukasiński”, w skład tego ugrupowania. W notce powyższej zmieniono imię  Juliuszowi na Julian i zapomniano dodać o pośmiertnym odznaczeniu Krzyżem Walecznych. Juliusz Krzyżewski w konspiracji używał pseudonimu „Prus”, ale nigdy  nie nosił podwójnego nazwiska Ehrenkreutz-Krzyżewski, jak błędnie podaje Wikipedia. Natomiast jeden raz, 17 września 1943 roku, posłużył się dla własnego bezpieczeństwa nazwiskiem panieńskim matki podpisując umowę z wydawcą na swoje wiersze jako Juliusz Ehrenkreutz.

Autorowi niniejszej notki biograficznej znane są dwa upamiętnienia twórczości i osoby Juliusza Krzyżewskiego w kraju. W parku miejskim w Chełmku znajduje się od 2010 roku tzw. Kamień poetycki z fragmentem jego utworu pt. „Z wiosny 1942”,  a przed szkołą podstawową w miejscowości Bogate, 24 sierpnia 2014 roku, w 70. rocznicę tragicznej śmierci poety w Powstaniu Warszawskim, przedstawiciele rodzin Krzyżewskich, zgromadzonych na swym II Zjeździe rodowym, przy wydatnym wsparciu władz gminy Przasnysz, posadowili i odsłonili popiersie Juliusza Waleriana Krzyżewskiego i zasilili szkolną bibliotekę nowopowstałymi  książkami o Juliuszu.

Kamień poetycki z fragmentem wiersza Juliusza, posadowiony w parku w Chełmku w 2010 roku

Kamień poetycki z fragmentem wiersza Juliusza, posadowiony w parku w Chełmku w 2010 roku

Popiersie Juliusza, poety - powstańca odsłonięte w 2014 r. w miejscowości Bogate przed szkołą

Popiersie Juliusza, poety – powstańca odsłonięte w 2014 r. w miejscowości Bogate przed szkołą

Bibliografia:

W biogramie oparto się, między innymi o informacje, dokumenty i zdjęcia z archiwów rodzinnych, wykorzystane w książce Jana R. Krzyżewskiego „Krzyżewscy – sekrety starej skrzyni”, wydanej w 2014 r. przez Warszawską Firmę Wydawniczą, a także posłużono się wiedzą zawartą w listach Juliusza, obecnie znajdujących się w  Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku, Muzeum Wajdów Manggha w Krakowie oraz w Muzeum Literatury w Warszawie.

Wykorzystano także utwory poetyckie zawarte w książce „Juliusz Krzyżewski Poezje”, wydanej w 1978 r. przez Państwowy Instytut Wydawniczy ze wstępem Jarosława Iwaszkiewicza i posłowiem (o życiu Juliusza) autorstwa Piotra Mitznera.