Janina Anna Krzyżewska

2_

Janina Krzyżewska, choć nie urodziła się na Kurpiach, to tak głęboko wrosła w ten region, że nietaktem by było wypominanie Jej Centralną Polskę jako miejsca, w którym przyszła na świat. Wraz z mężem Andrzejem rozpoczęła budowę nowego życia w Lipnikach 52 lata temu i klamka zapadła. Od tej pory można było spotkać Janeczkę przeważnie w regionalnym stroju kurpiowskim i to się nie zmieniało, natomiast zmieniały się tomiki wierszy, które na zdjęciach trzymała w rękach. Wiersze różne, wiersze dla dzieci, opowiastki regionalne, bajki o przepięknej Ziemi, której symbolem jest wielkanocna palma i to jest normalne, bo puszczańskie zwyczaje, w obrzędowości lokalnej można spotkać do dzisiaj. Ta poezja i proza Janeczki, dogłębnie przesiąknięta krainą, w której mieszkała, zdobiona całą paletą barw, cieszyła oczy czytelników budząc w ich sercach zawsze radosne emocje. I co najważniejsze, strofy wierszy udało się Jej powiązać z miejscowym folklorem. W Jej ujęciu proste czynności gospodarcze, obrzędy i obyczaje w połączeniu z otaczającą przyrodą, dzięki perfekcji używanego języka, nabrały nowego blasku. Rzadka to umiejętność plastycznego kreślenia obrazów i opisywania rzeczywistości słowem przekazu poetyckiego. Ogromnym Jej dorobkiem jako regionalistki jest spisanie i zilustrowanie legend serafińsko-lipnickich, które zdobią księgozbiory wielu polskich bibliotek. Ale chyba najbardziej cieszą wspomniane palmy wielkanocne ubrane w kolorowe papierki, zwiastujące przyjście wiosny, sygnalizujące nowe życie, wielobarwne, przesiąknięte Janeczkowym optymizmem. A jeśli w to wszystko zamiesza się dobry Bóg – cóż więcej potrzeba? Niech zabrzmią słowa fragmentu utworu „Pierwsze Kwiaty”, one tu wystarczą:

Ach, jakież to piękne bukiety
zdobią kurpiowskie leluje,
puszczański świat przebogaty
w nich mieszka i paraduje.
Stokrocie kwiatów zasianych,
gdzieś w polu przez Stwórcę świata
i tych spod strzechy kurpiowskiej,
pachnące jak zawsze co lata.
Dzięki , och dzięki o Panie za każdy dryg artystyczny,
z kwiatami idziemy do Ciebie,
składamy Ci ukłon prześliczny.

Janeczka wszystko postrzegała w radosnych barwach. Ile razy się widzieliśmy, ile razy zadzwoniłem do Lipnik , tyle razy liczyłem na Jej, Janeczkowy optymistyczny kop i nigdy się nie zawiodłem, zawsze potrafiła pokrzepić człowieka i wzbudzić w nim pozytywne myśli. Pora roku nie była ważna, liczyła się jesień dżdżysta, albo jesień złocista i oba obrazy były prawdziwie piękne:

Kiedy lato gorące jagódkami zadzwoni,
kwieciem rannym obsypie i różności tu woni,
Kiedy jesień złocista, kiedy słota na dworze,
no i świerszcz u komina-ach, jak pięknie na dworze.
Jakich słów mam używać, jak poskładać je w rymy,
Jesteś ziemio tak piękna, my to przecież widzimy.

Janina z Andrzejem przybyli do Lipnik w 1966 roku i od razu rzucili się do pracy. Najpierw szybko, ale zawsze starannie realizowali swoje plany, co dwa, trzy lata – jak Bóg przykazał: –Adam, Ewa, Sylwia, Grzegorz i Janusz, później długa chwila zastanowienia i Konrad. Rok 1990 był dla państwa Krzyżewskich podwójnie szczęśliwy. Na świecie pojawił się Konrad i wnuczka Adriana. I jak tu nie dziękować Bogu za wiosny złociste, za jesienie dżdżyste, kiedy rodzą się dzieci? 50 lat pożycia małżeńskiego minęło jak jeden dzień. Janeczka i Andrzej żyli w otoczeniu gromadki dzieci i wnucząt i każdy by tak chciał, bo to daje radość największą. A jeśli do tego dodamy pasmo sukcesów Janeczki w postaci wielu napisanych książek, wielu odznaczeń regionalnych i państwowych za popularyzowanie małej lipnickiej ojczyzny, wreszcie objawy szacunku i wdzięczności ludzkiej, to obraz będzie namalowany do końca.

Przypominam sobie I Zjazd Rodu Krzyżewskich na Górze Krzyżewskiej koło Makowa (film do obejrzenia na stronie „Ród Krzyżewskich” w zakładce „spotkania rodzinne”) i kto tam dominował w tańcach? Oczywiście pięknie przystrojona w ubiór kurpiowski Janeczka Krzyżewska – Osoba niezwykle pogodna, uśmiechnięta i wszystkim życzliwa. Jak dziś pamiętam, stoliczek pod lasem i poczęstunek z serca płynący w postaci sękacza zagryzanego swojską kiełbasą. A gdy w 2013 roku przyjechaliśmy do Lipnik, to gościnności nie było końca, a skropliła się ona tak wylewnie, że Antoni z Londynu nie miał wyjścia i musiał przespać całe popołudnie. Opowieść płynie, a Janeczki nie ma wśród nas. Wielka to strata dla całego rodu Krzyżewskich. I chciałoby się zawołać za Sienkiewiczem, parafrazując zawołanie księdza Kamińskiego z „Potopu” – „Larum grają pani Janeczko, ród Krzyżewskich w niebezpieczeństwie, a Ty się nie zrywasz, za strój kurpiowski nie chwytasz…” Przemiła, radosna Janeczko, Twoja misja na ziemi zakończyła się po długiej chorobie 22 grudnia 2018 roku, wyruszyłaś w wyboistą drogę do Pana Boga, masz wielkie zadanie do spełnienia, tam w niebie czekają na Ciebie całe rzesze smutnych cherubinów, ich też trzeba rozweselać, ich również interesują Twoje wiersze. Daj każdemu małą, kolorową palemkę niech się cieszą i przyjmą Cię z otwartymi ramionami. Niech Ci ziemia kurpiowska lekką będzie. Tego w imieniu Krzyżewskich życzy – Janek Krzyżewski.

Serdecznie współczujemy całej Waszej Rodzinie.

Strona internetowa Janiny: http://janina.krzyzewscy.pl/

20171017_200744

DSC_0295

003

One comment

  1. Janku, nigdy nie miałam okazji poznać pani Janiny Hanny Krzyżewskiej, a szkoda.
    Bardzo to barwny opis jej Postaci. Z pewnościa polska kultura poczuje Jej brak.
    Beata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>